Rozmyte Twarze Wylwają się z płótna Toną w objęciach Atramentowych Blizn Naznaczone życiem Gotowe do odbioru Oprawione w ramki
To Ja Kobieta Tak więc stało się Jestem szalona Tak orzekł tłum Zgadzam się Niechaj będę potępiona Jeśli
Stary wędrowiec przystanął Zdejmując kaptur z głowy Uklękł przy najbliższej kałuży Próbująć zobaczyć swe odbicie Lecz nic tam nie
Wiersz o Dzikim Kwiecie Poza schematami Poza wszelką wątpliwość Budzą się rzeczy Wielkie! Rodzą się rzeczy Piękne! Choć nieznane
Wiersz terapeutyczny Prawdziwa walka Odbywa się w ciszy Bez mieczy Bez broni W zamku Przy otwartym oknie Kwitną kwiaty
Patrzę w chmury Jestem chmurą ! Hybrydą zawieszoną pomiędzy snami Wielokrotnym orgazmem Boga W Miłosnym uścisku Nieba i
Prowadź mnie wietrze dziki Tam gdzie nie był jeszcze nikt Na skrzydłach kruka Uniosę się Jego życie To moje